Ten kto pije alkohol (tzn.mocz bakterii) następnego dnia sika własnym mózgiem – prof. Żdanow

Jest to transkrypcja 20-to minutowego wykładu prof. Żdanowa o szkodliwości alkoholu z małymi technicznymi poprawkami, by uczynić tekst bardziej przejrzystym i zrozumiałym. Przygotowałem ją specjalnie dla tych, którzy z braku czasu (bądź też innych powodów) nie mogą go obejrzeć. Z pewnością też przeczyta się go znacznie szybciej niż wysłucha, a słowo pisane często też zapadają w pamięci znacznie szybciej niż wykłady. Wykład można obejrzeć pod linkiem  https://www.youtube.com/watch?v=d-CARkS0zKY

Ludzie dawno temu nauczyli się uzyskiwać alkohol w taki oto oryginalny sposób. Brano naczynie i nalewano do niego sok winogronowy. Jest to wodny roztwór witamin, cukrów i enzymów, nawiasem mówiąc bardzo pożytecznych dla człowieka i zaszczepiano do tego soku winogronowego bakterie drożdżowe. A drożdże uwielbiają cukier i widać to pod mikroskopem. Oto bakteria, tu ma oko, tu otwór gębowy i zjada cukier a z tyłu, spod ogona wydobywa się spirytus etylowy, właśnie C2H5OH. W ten sposób widać, że jest to nie co innego jak mocz bakterii drożdżowych. Naukowo nosi to nazwę: ekstrementy. I właśnie te bakterie pożerają cukier i wydzielają mocz a gdy koncentracja moczu w beczce osiąga 11% to one, jak każdy żywy organizm, we własnych odchodach topią się i obumierają. Jeśli ten napój wlewa się od razu do butelek to nazywa się on „wino wytrawne pospolite”. Proszę bardzo – na wszystkich rogach tu w Rostowie jest ono sprzedawane. A jeśli jest leżakowane 2 lata i odcedzają trupy bakterii i zlewają tylko ten mocz z resztkami soku to ten napój nazywa się „wino wytrawne markowe” i kosztuje 2 razy drożej, są na nim znaki jakości i kupowane jest dużo chętniej. Bardzo wielu ludzi, a zwłaszcza młode kobiety i dziewczęta lubią szampana. Ale jak się robi szampana tego już nie wiedzą. A ja wiem i również z przyjemnością wam opowiem. Specjalnie jeździłem na wycieczki do wytwórni (pada nazwa). Jest to gatunek szampana rosyjskiego w rejonie Krasnodarskim. Produkują go w następujący oryginalny sposób. Biorą specjalną zieloną butelkę z grubego szkła i wlewają do niej mieszankę soków winogronowych pięciu różnych rodzajów, przy czy w zależności od ich proporcji otrzymujemy szampan wytrawny, półwytrawny, półsłodki, słodki i brut, czyli 5 gatunków. Zalewają sok, mieszają drożdże i na określony czas zamykają butelkę specjalnym drewnianym korkiem. U nich w górach są wykopane długie sztolnie a w ich ścianach wywiercone są otwory na butelki. I nową partię się tam wwozi, umieszcza w tych otworach a sztolnię zamyka i opieczętowuje. Przez okrągły rok temperatura w sztolni wynosi +14 stopni. Ani zimą ani latem nie zmienia się. I 2 lata w pełnej ciemności i spokoju te bakterie przemieniają cukier na tenże sam „eliksir”. I kiedy po dwóch latach proces ma się ku końcowi i czas zakończyć dzieło, otwierają tę sztolnię i włączają silny reflektor wpuszczając bardzo ostre światło. Z powodu zaskoczenia i ze strachu te bakterie dostają biegunki. I z powodu tegoż strachu oraz rozwolnienia zdychają. Ale zanim się to stanie, one jeszcze ze strachu gazują i nawpuszczają gazów do tej butelki. A dlaczego pijacy najbardziej lubią, cenią sobie właśnie te gazy? Kiedy on, alkoholik, łyknie sobie szampana, jak one uderzą mu do nosa, to jemu to się najbardziej podoba. Te bakterie mogą przerabiać na alkohol nie tylko cukier. Dowolną materię organiczną. I tak na przykład w zakładach drzewnych przerabia się w ten sposób trociny. Zamacza się trociny, zaszczepia drożdże, a one nie mając nic innego do jedzenia jedzą trociny. Wydalają mocz, smród jest straszny w tych fabrykach. Wysocki kiał nawet taką pieśń: Jeśli wódkę pędzić z trocin, to ile by tam tego było? 3.4 lub 5 butelek. Tak więc ta hydrolizowana wódka, hydrolizowany spirytus otrzymują z drewnianych trocin. Te bakterie potrafią przemienić i czynią to zmieniając w alkohol nawet – wybaczcie proszę – ludzki kał. Ja pochodzę ze wsi, z regionu Ałtaju. I bywa, że potrafią zrobić taki kawał. Jakiemuś złemu gospodarzowi do letniej toalety pół kilograma drożdży podrzucają. No i zaczyna się reakcja. I z gazami, i z pianą, i z zapachem. Jak przechodzisz obok toalety to zalatuje od niej na zmianę kwaśnym, półsłodkim i jeszcze innym. A Wam szanowni młodzi ludzie – jeśli kiedyś nie daj Boże, tym bardziej gdy zapamiętacie sobie tę bakterię, jeśli nie daj Boże kiedykolwiek trafi w wasze ręce kieliszek tegoż szampana i uderzą Wam w nos te gazy to teraz już na pewno przypomnicie sobie, że jest to pożegnalny gest od obumierających bakterii. One ze strachu, przed śmiercią nawpuszczały tutaj bąków by i dla Was coś zostało na ten uroczysty dzień.

Nie ma w organizmie ludzkim ani jednego organu, który nie byłby niszczony alkoholową trucizną. Najsilniejsze zmiany jako pierwsze następują w mózgu. A to dlatego, że właśnie tutaj ta trucizna ma zwyczaj się gromadzić. Kufel piwa, szklanka wina zostaje wypita i wchłania się do organizmu. Spirytus dostaje się do krwi i krwioobiegiem trafia do mózgu i u człowieka zaczyna się proces intensywnej destrukcji kory mózgowej. Mechanizm tego zniszczenia jest od dawna znany. Mechanizm jest bardzo prosty. W 1961 roku trzej amerykańscy uczeni fizycy (nazwiska) siedzieli spoglądając przez specjalny bardzo czuły mikroskop w ludzkie oko. Poprzez źrenicę zaglądali do małych naczyń krwionośnych siatkówki, z boku dali podświetlenie i pierwszy raz w historii nauki udało się fizykom zajrzeć do wnętrza naczyń krwionośnych człowieka i zobaczyć jak wewnątrz płynie krew. Co takiego fizycy ujrzeli? Zobaczyli ścianki naczynia krwionośnego, czerwone krwinki i białe ciałka krwi. Wszystko to płynęło, wszystko filmowali. Któregoś poniedziałku posadzili kolejnego z pacjentów, zajrzeli mu do oka i westchnęli ze zdumienia. U człowieka we krwi pływały skrzepy, grudki, zlepki czerwonych erytrocytów-czerwonych ciałek krwi. Przy czym w tych skrzepach naliczyli oni po 5, 10, 40 i 400 do tysiąca sztuk. Nazwali je bardzo wymownie „winne grona”. Fizycy się przestraszyli a człowiek siedzi jakby nigdy nic. U drugiego, trzeciego normalnie a u czwartego znowu skrzepy. Zaczęli wyjaśniać i wyjaśnili. Tych dwóch piło wieczorem. Tutaj fizycy dokonali barbarzyńskiego eksperymentu. Trzeźwemu człowiekowi, u którego wszystko było w porządku dali kufel piwa a on je wypił. Po 15 minutach we krwi jeszcze niedawno trzeźwego człowieka popłynęły alkoholowe zlepki erytrocytów. Fizycy podsumowali, że dokonali wielkiego odkrycia naukowego. Udowodnili wprost, że nie tylko w probówce alkohol ścina krew. To jest wiadome. Do probówki z krwią wkrapla się wódkę-raz wstrząsnąć i gotowe. Okazuje się, że w naczyniach krwionośnych alkohol robi to samo. Ale na wszelki wypadek fizycy zajrzeli do literatury medycznej i ze zdumieniem odkryli, że medycyna od 300 lat diagnozuje alkohol jako narkotyczną, protoplazmatyczną truciznę. Trafiając do krwi uszkadza on erytrocyty. Zdejmuje on z erytrocytów słaby ładunek ujemny. One zamiast się odpychać zaczynają się zlepiać. O ile dla dużych naczyń w ręce czy nodze taki zlepek być może nie przedstawia większego niebezpieczeństwa, jednak u ludzi, którzy przez długie lata używają alkoholu występuje charakterystyczny kolor twarzy i nosa. W ludzkim organizmie jest wiele drobnych naczyń krwionośnych które się rozwidlają. I gdy do miejsca rozwidlenia naczyń podpływa alkoholowa zlepiona grudka erytrocytów to ona go zatyka. Naczynie pęcznieje obumiera. I nos przybiera taki kolor sino-fioletowy. Czasem u alkoholików można zobaczyć siateczkę martwych naczynek na twarzy. Zwróćcie uwagę. Ale w głowie u wszystkich, w tym u dzieci, które ktoś dla zabawy truje alkoholem sytuacja przebiega dokładnie tak samo. Mózg ludzki zbudowany jest z 15 miliardów komórek nerwowych-neuronów. I każda komórka nerwowa-neuron -oznacza się ją umownie jako trójkąt z kropką – każdą tę nerwową komórkę zasila krwią jej własne naczynie kapilarne. Mikro-kapilar jest tak cienki, że aby zasilić dany neuron, erytrocyty mogą przepływać tylko jednym rzędem. Tak więc gdy do podstawy naczynia włosowatego podpływa grudka alkoholowa sklejonych erytrocytów to go zamyka. Po upływie 7-9 minut kolejna komórka mózgu człowieka umiera na zawsze, bezpowrotnie ginie. Po każdym tak zwanym „umiarkowanym wypiciu” w głowie człowieka pojawia się kolejne cmentarzysko obumarłych komórek neuronowych. I gdy lekarze robią sekcję zwłok dowolnego – tzw „umiarkowanie pijącego” człowieka, który wpadł pod koła samochodu, jeśli otwierają czaszkę to u wszystkich widzą ten sam obrazek: marskość mózgu. Mózg ma mniejszą objętość a cała powierzchnia kory pokryta jest mikrobliznami, mikrowrzodami czy też zaburzeniami budowy. Wszystkie te części mózgu zniszczone przez alkohol. Kiedy lekarze otwierają alkoholików zmarłych z powodu zatrucia alkoholem, to zawsze zadziwia ich nie to jak jest zniszczony mózg lecz dziwią się jak on mógł żyć z takim mózgiem? Tak więc alkohol to najsilniejszy środek aby pozbawić człowieka rozumu. A jeśli zacznie pić jakiś naród – tak jak nasz naród zagnali do tej przepaści pijaństwa to oznacza odebranie rozumu całemu narodowi i zamienienie ludzi z myślących i twórczych, skierowanych prosto ku Bogu, w zwykłe dwunogie stado robocze mające jedną myśl: „aby do obiadu jakoś dogrzebać się tą łopatą” a po obiedzie napić się i zapomnieć. Dlaczego człowiek głupieje od alkoholu? Pytam nie bez przyczyny. Pijacy jak poeci powiadają: „jesteśmy w dobrym humorze, jesteśmy podchmieleni” nawymyślali takich słów. Ale my, trzeźwi ludzie widzimy, że człowiek po alkoholu najnaturalniej w świecie GŁUPIEJE! Przyszedł normalny człowiek wypił szklankę i już się przechyla, drugą szklankę przełknął, wstaje, zaczyna machać rękami, trzecia szklanka i dalej już nie pamięta. Albo z widelcem się rzuca albo upada. Co się wydarza? Dlaczego człowiek głupieje po alkoholu. Kiedy byłem mniej więcej tak młody jak wy dzisiaj, dopiero co skończyłem matematyczno-fizyczne liceum, zacząłem pierwszy rok uniwersytetu i wszystkich nas wieczorem zebrano razem. Wystąpił przed nami lektor ze stowarzyszenia dystrybucji alkoholu. Konkretny człowiek pod krawatem, całą godzinę czytał nam wykład co wolno a czego nie. Z czym mieszać, co wypada a co nie, kiedy i czym zakąszać, jak wznosić toasty i całą tą tak zwaną „kulturę spożywania” tego najbardziej niebezpiecznego na ziemi narkotyku alkoholowego, wykładał nam 17 letnim. Niestety wiele wiedzieliśmy już i bez niego. W naszej grupie wszystko poszło gładko. A do sąsiedniego akademika przyszedł młody propagator i te alkoholowe bzdury „wieszał im na uszy”. A jeden chłopak – mój ziomek z Rubcowki powiada: No ładnie ale lepiej niech pan nam objaśni „na palcach” dlaczego człowiek głupieje po alkoholu”. A ten się tak obruszył: „dlaczego tak grubiańsko”? zaraz tam głupieje. Oczywiście jeśli napije się on niekulturalnie bez „umiaru”. On na to: ja też tak naprawdę nie wiem ale mam taką myśl. Bywa że człowiek ma w głowie głupotę i gdy się napije alkoholu to głupota z niego wychodzi a gdy się wyspowiada to jest jej mniej bo już z niego wyszła. Pośmialiśmy się z jego naiwności ale co się tak naprawdę wydarza? Żadnej głupoty w ludzkiej głowie nie ma. Wszystko się dzieje banalnie prosto. Człowiek poprzez swoją niewiedzę wlewa w siebie substancję zawierającą alkohol. Piwo, wino, koniak, wódka, szampan. Wszystko to bez różnicy. Spirytus dostaje się do krwi, uszkadza i skleja erytrocyty. Te zlepki z krwioobiegiem trafiają do mózgu, zapychają komórki mózgowe. Komórki mózgowe dostają niedotlenienia. Komórki mózgowe zaczynają ginąć masowo. Normalna praca kory mózgowej jest zachwiana i dlatego człowiek głupieje. Przy czym proces ogłupienia alkoholowego u różnych ludzi przebiega inaczej. U jednych w pierwszej kolejności uszkadzana jest część tylna, system przedsionkowy – oni zaczynają się chwiać. U innych uszkodzeniu ulega centrum etyczne. O nich powiada się: „zrobił to bo był pijany, na trzeźwo by tego nigdy…”. No i wszystko jasne. Człowiek pod wpływem alkoholu staje się szalony. Jego komórki kontrolujące zachowanie, zabijane są przez alkohol. U trzeciej grupy ludzi uszkadzana jest pamięć. Medycyna zna tysiące przykładów, kiedy to gdy następnego dnia pijak nie pamięta gdzie był, z kim pił i co robił. U niego zamiast tych komórek, które powinny zapamiętać wczorajszy dzień jest blizna wielkości palca. Włodzimierz Wysocki mając 42 lata zmarł w wyniku alkoholowych, tytoniowych i narkotykowych zatruć. On ten problem znał lepiej niż my wszyscy razem wzięci. I w jednej z wcześniejszych pieśni napisał: „Ach gdzież ja byłem wczoraj, nie odnajdę za dnia, pomnę tylko tę ścianę za sobą” Wczoraj zabił wszystkie komórki a dwie cudem pozostały przy życiu i zapamiętały ściany i coś tam na niej. A co się dzieje z tymi zabitymi komórkami? Te komórki to tkanka ludzka. Temperatura pod czaszką 36 stopni. Te komórki zaczynają gnić i rozkładać się. I te gnijące komórki mózgowe są przyczyną bólu głowy podczas kaca pijackiego. Lecz żeby te gnijące komórki nie zatruły całego mózgu i nie zabiły człowieka, organizm specjalnie transportuje pod czaszkę dużą ilość płynów. Te płyny duszą kleszczami pijacką głowę po przepiciu, te płyny rozpuszczają martwe komórki i następnego dnia poprzez system moczowo-płciowy usuwa je do miejskiej kanalizacji. Dlatego – szanowna młodzieży – zapamiętajcie na całe życie ściśle naukowy aforyzm: Ten kto pije wino i piwo, ten następnego dnia sika własnym mózgiem. Aforyzm ten jest ściśle zgodny z nauką. A jeśli dużo piwa wypił to i dużo mózgu trafi do pisuaru. Jeśliś mało piwa wypił, wylejesz w toaletę mało mózgu. Ale wylejesz tak czy siak, gdyż taka właśnie jest narkotyczna natura tej trucizny alkoholowej. Jakie jeszcze istnieją mechanizmy destrukcji organizmu za pomocą alkoholu? Istnieje prosty mechanizm niszczenia komórek. Wszyscy wiecie, że spirytus etylowy-alkohol jest uniwersalnym rozpuszczalnikiem. W szczególności spirytus rozpuszcza tłuszcze. W technice jest to wykorzystywane do odtłuszczania powierzchni. Wszak osłonki ludzkich komórek są w całości zbudowane z molekuł tłuszczowych. I oto człowiek łyka napój zawierający alkohol – piwo, wino, wódkę – bez różnicy. Spirytus trafia do krwi, płynie z krwią i oto molekuła podpływa do molekuły tłuszczowej. Zachodzi działanie i wyrzucenie. Komórka zostaje uszkodzona. I właśnie przez to alkoholowe uszkodzenie wnętrza komórki, może do niej trafić zła ekologia. Chemia, szlaka, może też inna molekuła alkoholu trafić do wnętrza. A tu przecież jest jądro i chromosomy. W ostateczności alkohol może zabić daną komórkę zupełnie. Możecie powiedzieć: „A co tam mamy żałować? Mamy miliardy komórek i ja się z tym zgadzam. Nie trzeba żałować pojedynczej komórki, lecz są u człowieka komórki, które trzeba bardzo bardzo chronić. Są to komórki płciowe. Są to komórki z których mogą po zapłodnieniu rodzić dzieci. Jeśli – nie daj Boże – taką komórkę uszkadza alkohol, to rodzi się takie oto dziecko. Takie oto dziecko – debil. (zdjęcie ). Ono ma 16 lat. Specjalnie wybrałem dla starszych klas i pokazuję to w szkołach. Albo taki oto oligofren. Przy okazji: On ma też 16 lat choć wygląda na 5 a według rozwoju jest niżej roku. Albo taki o, z uszkodzonymi ustami i płatem nosowym. To także alkohol u rodziców, który odbił się na dziecku. Albo taki oto się urodził w Nowosybirsku. Ten dziwoląg ma uszy i usta. On słyszy. Boi się dźwięków. Jak klaśniesz w dłonie to się wzdraga ale nie ma nosa i oczu. A przy okazji: Oboje rodzice z wyższym wykształceniem. Pili kulturalnie na weselu i wydali na świat taki wybryk natury. Oczywiście oddali go na plecy państwa. Szczególnie straszny widok gdy alkohol uszkadza komórkę rozrodczą z której przypadkiem rodzi się bliźniak. I tak oto wszystkie te bliźnięta syjamskie to alkoholowe uszkodzenie zarodka bliźniąt. Skopiowałem z Wielkiej Encyklopedii Medycznej klasyczny przypadek bliźniąt syjamskich. Jest to istota mająca dwie główki, cztery rączki ale jedna pupa i dwie nóżki. A to stworzenie urodzone u nas w Nowosybirsku. Ma jedną główkę i dwie rączki ale za to dwie pupy i cztery nóżki. Moi studenci często mnie pytają: Panie Włodzimierzu. A ile można wypić by sobie nie zaszkodzić? Czy istnieje naukowo potwierdzona tak zwana bezpieczna dawka alkoholu? Tak więc mili moi to też zapamiętajcie na całe życie. Udowodniona naukowo bezpieczna dawka alkoholu dla ruskiego człowieka – podkreślam trzykrotnie – dla ruskiego człowieka (Słowianina – przyp. tłum.) Wynosi zero 0. Nie istnieje dla nas bezpieczna dawka alkoholu. Studenci mnie nękają dalej: Panie Włodzimierzu, no jak to? Dlaczego do tej pory nie przepili się Francuzi? Piją tysiące lat. Dlaczego nie zapili się Włosi. Dlaczego nie zapili się żydzi? Dlaczego nie spotkało to Gruzinów, Ormian, Mołdawian? Czyli tych co tę truciznę produkują i sprzedają. Jakoś dlaczego po dziś dzień się nie rozpijaczyli? Pod tym kryje się – jakkolwiek by to nie zadziwiało – poważne stwierdzenie naukowe. W organizmie każdego człowieka wytwarzany jest specjalny enzym nazywający się dehydrogenaza alkoholowa. Enzym ten wytwarza się by neutralizować jakieś przypadkowe dawki alkoholu trafiające do organizmu. Ta właśnie dehydrogenaza alkoholowa bardzo skutecznie i w dużych ilościach wytwarzana jest u wszystkich narodów południowych, które poprzez tysiąclecia spożywają winogrona. Jedzą te winogrona, one przechodzą przez przewód pokarmowy, powstaje alkohol i powstaje też enzym, który neutralizuje ten alkohol. U narodów północnych, a my Rosjanie do nich należymy dehydrogenaza alkoholowa nie jest w praktyce wcale wytwarzana. Oto powód dla którego nieszczęsnemu Czukczy, mieszkańcowi Jakucji, Niemiec, nalewają 5 razy po 100 gram a za szóstym razem wszyscy oni są już alkoholikami. W ich organizmie wcale nie ma tego enzymu. Oto dlaczego rosyjscy lekarze 100 lat temu odkryli dziwną i straszliwą dla nas zasadę. Przy obniżeniu średniej rocznej temperatury o 5 stopni, śmiertelność z powodu alkoholu wzrasta dziesięciokrotnie. Oto dlaczego z pomocą alkoholu udało się zabić Indian w USA. Oto dlaczego unicestwiono alkoholem prawie 60 małych narodów Syberii, Północy i Dalekiej Północy. Oto dlaczego dwunasty rok jest niszczony wielki naród rosyjski. Zabijają nasz naród szczególnie poprzez wojnę alkoholem, która prowadzona jest według wszystkich reguł totalnego unicestwienia.

2 uwagi do wpisu “Ten kto pije alkohol (tzn.mocz bakterii) następnego dnia sika własnym mózgiem – prof. Żdanow

  1. Już na początku wykładu widać jaki z tego pana „profesor”. Bakterie drożdżowe, dobre sobie. Drożdże szanowny panie „profesorze” to grzyby. Jednokomórkowe ale jednak grzyby.

Dodaj komentarz